Pewnie jeszcze kilka lat temu nie widziałabym ścisłego związku pomiędzy stosowaniem konkretnej diety a zdrowiem mojego organizmu. Cóż, właściwie nigdy nie miałam większych kłopotów ze zdrowiem. Sytuacja znacząco się zmieniła po porodzie mojego trzeciego dziecka. Tę ciążę obligatoryjnie przeleżałam. Długo utrzymywały się nudności i wymioty, których negatywne skutki wyświetlały wyniki badań. Na szczęście spadające w pierwszym trymestrze ‘słupki’ trochę wyhamowały i nie trafiłam do szpitala. Kiepskie przepływy, które kontrolowaliśmy już przy starszych dzieciach podczas ich rozwoju prenatalnego nie nastrajały huraoptymistycznie, jednak przyzwyczailiśmy się, że nasze dzieciaki mają niską masę urodzeniową i rodzą się trochę wcześniej, ale szybko doganiają rówieśników. Tym razem poród nastąpił wcześniej o miesiąc z okładem a mój stan zdrowia systematycznie się pogarszał z miesiąca na miesiąc. Mocno spadłam z wagi, pojawiły się poważne kłopoty ze strony układu pokarmowego, miałam trudności z połykaniem. Od lekarza do lekarza. Po hospitalizacji okazało się, że operacja pomogła na chwilę a moje problemy ze zdrowiem wracają. I wtedy przyszła z pomocą Ania Dziuba-Marzec. Szczegółowy wywiad, hipoteza i badania w kierunku celiakii, które ostatecznie okazały się strzałem w dziesiątkę. Nie przypuszczałam, że Naprotechnologia okaże się pomocna także w moim powrocie do zdrowia. I co ciekawe nie tylko moim, ale także mojego syna, i bliskich z rodziny. Tak, nie jemy glutenu nie z powodu współczesnych trendów żywieniowych, ale dlatego że chorujemy na celiakię. Dziś wiem, że wystarczy trzymać dietę i jakość życia zmienia się diametralnie in plus. Jestem wdzięczna Ani, że kiedyś podjęła decyzję o pomocy ludziom jako instruktor Modelu Creighton wspólpracujący z Naprotechnology i do dziś w niej wytrwała pomimo licznych trudności.
Beata